Spędzane w Kopriwszticy Boże Narodzenie na długo pozostało nam w pamięci. Gdy wieczorem wychodziłyśmy na spacer, a wiszący nad rzeką księżyc oświetlał rozsypane na jej brzegach domy, wydawało nam się to miasteczko zupełnie w swoim pięknie nierealne. Tak więc — ze względu na swoją niepowtarzalną oprawę — „kolęda” w Kopriwszticy miała dla nas szczególny urok. Tu też przypomniano nam stare, związane z tymi właśnie świętami, tradycje.
Na kolację wigilijną podaje się w Bułgarii zupę rybną, „syrmi” — gołąbki z liści winogronowych, a także „oszaw” — czyli kompot z suszonych owoców (śliwki, morele, dereń, jabłka, gruszki), „tikwenik” — ciasto Irancuskie przekładane kostkami dyni oraz obrzędowy wigilijny chleb — „weczernik”. Pod talerze z jedzeniem kładzie się słomę, na chleb — czosnek i włoskie orzechy, a obok stołu stawia przetak z pszenicą i lemiesz. Na wigilię piecze się też specjalny rodzaj chleba, tzw. pogaczę. Do mąki dodaje się rozprowadzone w osolonej wodzie drożdże, cukier i deserowe masło. Z ciasta formuje się bochenek, który wyrasta pod przykryciem już na brytfannie. Chleb piecze się w gorącym piecu, a przed wyjęciem smaruje go osłodzoną lub osoloną wodą, aby utworzyła się na nim rumiana skórka. Z „pogaczą” chodzi się także w gości, a tradycja wymaga, żeby na bochenku ustawić ubraną kwiatami butelkę rakii. W czasie wigilijnej kolacji pierwszy kęs chleba odkładają młode dziewczęta na bok, ponieważ trzymany pod poduszką ma sprowadzić sny o przyszłym mężu.
W tym dniu na użytek owczarzy piecze się także podpłomyk, zwany „owczarnikiem”.