Whisky z Ameryki?
Amerykańska whisky
Pierwszy problem z amerykańską whisky jest taki, że alkohol ten w praktyce… nie istnieje. Producenci tego trunku – chyba tylko na złość swoim kolegom po fachu ze Szkocji – swój produkt nazywają amerykańską whiskey, aczkolwiek alkohol ten jest ściśle określony przez prawo federalne i tam pojawia się bez dodatkowego „e” w nazwie. A żeby wszystko było jasne, cały czas mówimy o whisky typu bourbon, bo tak należy poprawnie ten alkohol zaklasyfikować.
Co mówi amerykańskie prawo? Przede wszystkim to, że amerykańska whisky może być produkowana tylko w Stanach Zjednoczonych. Co więcej, gotowy trunek nie może mieć więcej niż 80% alkoholu, czas leżakowania to co najmniej dwa lata w nowych, osmalonych beczkach z drewna dębowego, a najważniejsze, że przynajmniej 51% zacieru musi pochodzić z ziaren kukurydzy.
Dlaczego jednak nie każda amerykańska whisky to bourbon? Tutaj wytłumaczenie jest proste: choć amerykańską whisky można produkować na terenie wszystkich stanów, to bourbon już tylko w Kentucky. W zasadzie proces produkcji może odbyć się niemal gdziekolwiek, bo warunek geograficzny obejmuje jedynie leżakowanie (a w praktyce tylko jedna na dwadzieścia butelek bourbona powstaje poza Kentucky).
Historia amerykańskiej whiskey jest barwna jak całość losów gorzelnictwa amerykańskiego, a pierwsze problemu pojawiły się tuż po rozpoczęciu kolonizacji. Nikt bowiem nie miał nic przeciwko wypiciu dobrej whisky, ale niestety jęczmień nie nadawał się do uprawy w Stanach. Osadnicy zastąpili go więc wódkami żytnimi, które już wtedy, głównie za sprawą Niemców, były dobrze znane i wysoko cenione. A gdzie kukurydza? Kukurydza stałą się surowcem do produkcji bourbona na większą skalę dopiero po whisky rebellion, kiedy spora część osadników przeniosła się do Kentucky. Nie brakowało tam ani kukurydzy, ani wody, więc stąd już tylko krok do narodzin bourbona.
Nie od razu jednak amerykańska whiskey smakowała tak, jak dziś. Szkocka leżakuje w beczkach po cherry albo po bourbonie właśnie, ale pierwotnie bourbon leżakował w beczkach po rybach albo mięsie. I tutaj należą się podziękowania za to, że dziś ma to być czysty, świeży dąb, bo jakoś smak mięsa do koncepcji bourbona pasuje przeciętnie.
Od szkockiego pierwowzoru bourbon różni się nie tylko smakiem, jedną dodatkową literą w nazwie i zdecydowanie barwniejszą historią. Inny jest też sposób podawania. O ile warto spróbować – raczej w celach edukacyjnych – czystego bourbona, o tyle nie podaje się go w ten sposób. Cola i lód dla szkockiej to zabójstwo, ale amerykańskiej whisky nie szkodzi nawet podanie na lodzie. Najbardziej typowa proporcja to 3 kostki lodu na 50 ml trunku.
Poza klasycznym bourbonem, w Stanach produkuje się kilka innych rodzajów whisky: rye (minimum 51% żyta w zacierze), wheat (minimum 51% pszenicy w zacierze) oraz corn (powyżej 80% kukurydzy w zacierze). Oczywiście tworzy się także kupaże i mieszanki zacierowe, a jedną z ciekawostek jest Tennessee Whiskey przefiltrowana przez 10 stóp węgla drzewnego z klonu. Trzymetrowa kolumna filtracyjna musi robić wrażenie. Jedną z najbardziej znanych marek alkoholu, niemal ikoną popkulturową, choć według smakoszy wcale nie najlepszą whiskey typu bourbon jest Jack Daniel’s – jedna z dwóch dostępnych w sprzedaży marek Tennessee Whiskey. Drugą jest George Dickel. Oba trunki produkowane są zgodnie z wynalezionym na początku XIX wieku procesem Lincoln County Process, dzięki któremu smak whisky staje się zdecydowanie łagodniejszy, ale też pozbawiony pewnych specyficznych nut aromatu, które są właściwe tylko dla trunków filtrowanych innymi metodami.
Znaleziono w Google poprzez frazy:
- trunek zryzu
- typowe alkohole amerykańskie